Ostatnio przeglądając różne blogi natrafiłam na taki, gdzie dziewczyna pokazywała, jakie świetnie rzeczy kupiła w lumpeksie... Tak właśnie w lumpeksie. Sama od czasu do czasu chodzę w takie miejsca, bo można znaleźć tam wiele ciekawych i oryginalnych rzeczy. Ostatnio nawet sama kilka rzeczy znalazłam, moja ulubiona to bluzka z Atmosphere, jest tak świetna, że ubieram ją prawie na każdą okazję. Tak mam, że jeżeli coś mi się spodoba, to szukam powodu,by to ubrać ;) Kiedyś miałam taki szał na punkcie mojego białego płaszcza z Zary (Basic) i szczerze mówiąc to gdy myślę o zimie, to wiem, że mania wróci. W młodych latach nie przepadałam za sklepami tego typu, a szkoda, bo zamiast jednej bluzki za 7 dych,która po kilku razach się sprała, miałabym chyba z 70 lepszych bluzek... Po prostu nie mogłam się w takich sklepach odnaleźć, dużo szmat leżało to tu to tam, albo ściśnięte na wieszakach, a wchodząc z nastawieniem, że i tak nic tam nie kupię, nie chciało mi się tego wszystkiego przeglądać. Poza tym miałam chyba takie uprzedzenie, jak z resztą większość ludzi, że to używane, nie wiadomo od kogo itd.
Czy ktoś się w ogóle zastanawiał nad tym, że przecież w normalnych sklepach te rzeczy też nie są całkiem nowe... Dlaczego? Pracując w sklepie odzieżowo-obuwniczym, widziałam różnych klientów i różne sytuacje. Dziewczyny ze sporą ilością podkładu mierzyły białe bluzki potem ten podkład zostawał na tej bluzce, sklep był duży nie dało się ogarnąć wszystkich, jeżeli ekspedientki były dwie, a klientów np.20. Takie, rzeczy w sieciówkach się zdarzają niestety, a wystarczy, że taka klientka po prostu odłoży ładnie poskładany ciuch na miejsce i nie wzbudza podejrzeń. Zdarzało się, że ludzie mierzyli buty bez skarpet, albo robili zwroty rzeczy, które już nosili, bo mają prawo do zwrotu bez powodu w ciągu kilki najbliższych dni... Więc czy te rzeczy rzeczywiście są nowe i nieużywane?
Idąc do lumpeksu, masz pewność i świadomość, że te rzeczy są używane. Poza tym nowe rzeczy z sieciówek często pochodzą z importu, wyobraźcie sobie rzeczy, które płyną statkiem (wilgoć), poza tym jest w nich większe stężenie chemikaliów, były już afery na temat szkodliwej odzieży...Takie rzeczy mogą się oczywiście przydarzyć i z rzeczami z lumpa. Tylko te rzeczy były już kilkukrotnie prane, a i my przynosząc je do domu wrzucamy do pralki przed użyciem.
Można o tym długo dyskutować, co jest lepsze, każdy jednak postąpi według własnych potrzeb. Dla mnie ogromnym plusem jest cena. Za różową bluzeczkę Atmosphere dałam 1 zł, a w sklepie musiałabym dać chyba z 40...
To właśnie moja zdobycz za 1 zł, jest świetna w noszeniu ;)
Jeżeli czytasz dalej i cię nie zanudziłam, spójrz, co ostatnio wyczarowałam. Przeglądając blogi znalazłam właśnie sweter z pomponami, już wcześniej podobny widziałam chyba w "New Girl" (serialu za którym przepadam, ale ostatnio nie mam czasu oglądać). Tak więc, miałam niezagospodarowany sweterek do przerobienia/oddania, postanowiłam, że spróbuję go przerobić. Nie jest doskonały, ale jest mój. Potrzebne mi były tylko nożyczki,igła, nitka i szydełko. Umiejętność szycia na szydełku wyrobiłam sobie w gimnazjum,więc pewne podstawy znam, nie jest to trudne i chyba następny wpis będzie o tym, jak zacząć szydełkować - sama zbyt wiele nie umiem, ale może się podszkolę, bo kupiłam, jeszcze w ciąży, włóczkę z nadzieją, że zrobię kocyk mojej Oli, ale wszyscy mówili, że po co, dlaczego, jest tyle ładnych rzeczy w sklepach i jakoś się zniechęciłam... Włóczka jest w kolorze pięknego turkusu, a że moja Olcia ze swoją letnią opalenizną komponuje się z tym kolorem, więc może zrobię jej właśnie z tego sukienkę, którą od tak dawna zamierzam zrobić, byłoby całkiem fajnie. Mam w domu nawet taką starą książkę o robieniu na drutach i szydełkowaniu - moda dziecięca ;)
Bardzo fajna książka, nawet dla tych początkujących, bo wszystko jest jasno wytłumaczone. Więc jeśli zamierzasz uczyć się szydełkować bądź robić na drutach, polecam ci tę książkę. Sama zamierzam z niej teraz korzystać.
Starałam się, żeby osoby, które nie potrafią szydełkować miały jakiś wzór. Nie wiem, czy będzie dobrze to widać, więc wytłumaczę , o co chodzi. Robimy supełek z oczkiem, wkładamy szydełko w oczko i przekładamy przez nie haczykiem szydełka włóczkę tworząc w ten sposób kolejne oczko i tak dalej i dalej i dalej, aż powstanie łańcuszek. To jest podstawa szydełkowania.
Sweter przed metamorfozą.
I po metamorfozie
Pomponiki z bliska
Dziękuję wytrwałym za przeczytanie, dobrej zabawy (zwłaszcza, że sweter nie zajmuje dużo czasu).
ojjjj ciekawy post bo jestem w temacie!
OdpowiedzUsuńotóż to wielka prawda, w sklepach w ktorych są dozwolone zwroty nawet 30 procent ubran to noszone ...
u nas jest mozliwosc zwrotu do 14 dni z paragonem bez powodu...
raz szczerze przyznam sama mialam mozliwosc kupienia bluzki, po 3 razach znudzila mi sie i zwróciłam:)
ktoś pewnie teraz ją ma i nawet by nie pomyślał ze pewna Kasia już w niej była 3 razy:)
ja mam 2 swietne kurtki z lumpeksu jeansowe za 20zl , jedna z hm druga z zary..niczym sie nie roznia od tych ''nowych'' jedynie cena bo te nowe sa w ok 130 zl ......
OdpowiedzUsuńmam rowniez piekna koszule z nexta koralową :) jest nie do zdarcia
polecam ciucholandy!
Oj, ja też, to kopalnia inspiracji ;)
UsuńJest też pewna zasada ubrań z lumpa - jeżeli ich stan jest dobry lub bardzo dobry, a były noszone, to i ich jakość musi być dobra.
Uwielbiam lumpeksy i nic tego nie zmieni :-) Tam uaktywnia się mój instynkt łowcy ;-) W ostatniej stylizacji też mam bluzkę z SH i nacieszyć się nią nie mogę, jest taka piękna :-)
OdpowiedzUsuńKurcze, tyle osób zawsze coś fajnego wypatrzy w lumpeksach, a ja kompletnie nie potrafię :) Raz na ruski rok jedną rzecz wypatrzę i to wszystko ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kwestia nastawienia, ja czasem chodzę z nudów i wtedy najlepsze rzeczy wynajduję, inaczej gdy szukam czegoś konkretnego... Tak samo jest w normalnych sklepach.U mnie w miasteczku były chyba tylko 2 lumpy i na prawdę biedne, nigdy nic tam nie było, dopiero kiedy się przeprowadziłam w inne okolice, przekonałam się do takich sklepów ;)
Usuń